Obserwuj mnie!

Witaj drogi czytelniku! Miło mi Cię widzieć w moich skromnych progach! Jeśli masz konto Google i chciałbyś być ze wszystkim na bieżąco, to zapraszam do obserwacji :) Zakładka do tego celu znajduje się na dole po prawej stronie. Życzę miłego przeglądania :)

środa, 10 grudnia 2014

My love. Luna. Moon


Witam wszystkich tu zebranych.
Nadszedł ciężki czas dla mnie. Od dwóch dni - teraz już od trzech - Luna nie pije wody. Przedwczoraj całą noc czuwałam przy niej. Bałam się, że umrze, że coś jej się stanie i nie będę w stanie pomóc. Leżała ze mną w łóżku, wtulona, taka cicha, grzeczna, lecz trochę wystraszona. Poiłam ją trzykrotnie strzykawką, ale to tylko dało jej dodatkowy stres, nic więcej ;/ Dodatkowo dowiedziałam się, że katar może być spowodowany ropniem. Wczoraj poszłam do weterynarza. Nareszcie. Doktor się zdziwił i powiedział, że nigdy takiego przypadku nie widział, żeby królika przytkało - bo rzeczywiście tak się stało, cała sierść z jedzeniem po prostu utknęła w żołądku - i jeszcze żeby normalnie jadł i robił bobki. Pozostaje tylko obserwować teraz czy chce nadal jeść, bo jeśli przestanie, będę musiała natychmiast biec do kliniki. Więc póki co z chorobą jest na razie stabilnie, można by rzec. Sprawdził też zęby, ropnia nie ma - to mnie najbardziej cieszy. Zwyczajny katar, na który dostaliśmy leki odpornościowe.
Dzisiaj Luna ma mniej twardy brzuszek - co mnie bardzo cieszy - i jest bardziej chętna do zabawy i biegania. Poza tym wciąż je, chociaż nie spałam już drugiej nocy tylko po to, by być przy niej.

Dziękuję Azylowi i grupie KRÓLIKI - baza wiedzy, za szybką reakcję na mój post i wszelkie inne rzeczy, które pomogły mi przetrwać razem z nią podczas tej choroby i niewiedzy. Gdyby nie oni, zapewne byłaby moja większa panika. Skończyło się na wszelkich metodach zachęcenia jej do picia, dokładnego sprawdzenia i obserwowania odpowiednich zachowań - przed wizytą u weterynarza.

Zaryzykowałam dodatkowo zmianę weterynarza, chociaż wiedziałam, że jeśli dziewczyny z Azylu go polecają, to zapewne jest dobry. Okazało się, że pan bardzo miły, pogawędził ze mną na temat królików, pochwalił Luny dietę, jaką jej stosuję (oczywiście dzięki mojej wiedzy przez grupę :) i podał dużo leków. I dodatkowo jestem zdziwiona, ponieważ kwota, jaką musiałam zapłacić nie była jakaś kosmiczna - miłe zaskoczenie.

Ostatecznie alarm został zażegnany i pozostaje ją obserwować, podawać codziennie leki i starać się poić.
Wczoraj usłyszałam od koleżanki, że to musi być dopiero poświęcenie, skoro nie spałam po to, by pilnować swoją królinkę. Hm, ja bym chyba nie przeżyła, gdyby jej się coś stało, dlatego tak bardzo o nią dbam.
Ostatnio byłam na sesji z Luną. Zdjęcia CUDOWNE. Mój klimat i w ogóle - Wiktoria Tarlecka - polecam :)
A Wy? Macie jakieś zwierzaki, o które się troszczycie?



środa, 12 listopada 2014

Przyjaźń między zwierzęciem a człowiekiem, czy to w ogóle możliwe?


Post może nie wyśmienitej i genialnej bloggerki jaką jest Sonia, ale może równie dobrze będzie się wam czytało i moje wypociny. Dla tych bardziej ciekawskich, zwę się "Anioł Stróż" taki Sonii, wielbię fotografię i szkice, które są w sumie moją jedną z główniejszych pasji, czasami lubię też bazgrać krótką i szczerą historykę z życia wziętą, a szczególnie opisującą moje przeżycia. Jeden z nich możecie zobaczyć poniżej. Miłego czytania.


Przyjaźń między zwierzakiem a człowiekiem, czy to w ogóle możliwe? Wiele osób uważa, że nie, ale przecież stwierdzenie „Zwierzę najlepszym przyjacielem człowieka” nie wzięło się od tak. Osobiście myślę że jak najbardziej! Mając 7 latek, znalazłem porzuconego w lesie szczeniaka, który był dość szczelnie zawinięty w worku, ledwo miał jak oddychać, wyglądał na totalnie wygłodzonego i kuśtykał na prawą łapkę. Ja jeszcze jako malutki chłopczyk, bez zastanowienia wziąłem go na ręce, zaniosłem do domu, oczywiście nie mogło się obejść bez „kazania” (dlaczego go przyniosłem?!, Przecież nam pies nie potrzebny!) a do tego jeszcze uczulenie mamy na sierść, dość bardzo pokomplikowało sprawę. Jednak kto oprze się słodkim szczenięcym oczkom, w połączeniu z proszącymi, załzawionymi oczkami małego chłopczyka? Tym właśnie udało się przekonać aby psiak  w odizolowaniu, zamieszkał w moim pokoju. Oczywiście bez kontroli nie mogło się obejść, po kilku minutach przyszła rodzinka, własne „plany”, szczeniak, ma spać tu, jeść to, itd. Zupełnie tego nie potrafiłem zrozumieć, tak jakby zwierzak miałbym kolejną rzeczą w moim pokoju, Żałosne! Ale cóż, wiele do powiedzenia nie miałem, pościeliłem koc, nakarmiłem go, po czym delikatnie gdy go kładłem, spojrzał na mnie tymi cierpiącymi oczkami, którymi próbował dać do zrozumienia, że nie wytrzyma tak kolejnej nocy, na twardej podłodze, ledwo żywy. Więc bez chwili zastanowienia, oddałem mu własne łóżko, a sam biorąc ze sobą malutką poduszkę położyłem się na tym kocu i zasnąłem. Od tego momentu właśnie zaczynały się początki przyjaźni, ja jako mały chłopczyk nie wiedziałem jeszcze, co jest ważne, a co ważniejsze, byłem po prostu malutkim marzycielem, dla którego najważniejszym była pomoc innym. Budząc się następnego dnia i podnosząc główkę, zobaczyłem że lóżko było puste, przestraszyłem się, od razu łzy w oczach, że mi go zabrano.. nagle próbuje wstać i czuje ciężar przy lewej nodze, i co widzę? Wtulonego małego psiaka, czekającego aż wstanę, takie uczucie jakby próbował dbać o moje bezpieczeństwo, ale jak to?! Przecież to tylko kilkumiesięczny psiak, który ledwo szczekać potrafi, a co dopiero bronić kogokolwiek? Cóż, zaskoczył nawet samego mnie, gdy kuzynka próbowała wejść do pokoju, on szybko wstał i naprawdę, cienkim głosem i z agresywną postawą nie pozwolił jej podejść, z obawy że może mnie skrzywdzić. Niesamowite prawda? Z tego przejęcia o jego zdrowie, zapomniałem nawet o nadaniu mu imienia, bez zastanowienia postanowiłem nazwać go „Chrupkiem” Dlaczego? Może to głupie, ale gdy próbował cokolwiek zjeść, to wyjątkowo głośno „chrupał” równocześnie wydając taki śmieszny dźwięk. Dzień za dniem, coraz bardziej, przyzwyczajałem się do jego obecności, gdy tylko przychodziłem ze szkoły, siadałem przy nim i nawijałem tak jak do przyjaciela, o wszystkim co złe, o wszystkim co mnie męczy, mimo że nie potrafił nic powiedzieć, to potrafił sprawić tak, że zapomniałem o problemach. Gdy tylko siadałem smutny i zaczynałem mówić, on wtulał się we mnie, próbował położyć, a jak to się mu udało to choć nie wiedział że moim czułym punktem były „żebra”, wyczuł to! Uderzając noskiem delikatnie, sprawiał że czułem łaskotki, gdy widział pojawiający się uśmiech, robił to jeszcze mocniej i szybciej, dopiero gdy widział, że turlam się od śmiechu,  przestawał. Mijały miesiące, Chrupek rósł w oczach,  gdy już bardziej podrósł, zaczęła się tresura, wszyscy mówili że będzie to ciężkie? Choć może to ze wspólne przywiązania, a może po prostu czystym przypadkiem, nam udało się to pojąć naprawdę szybko, każdego dnia, załapywał na tyle, aby już po niecałych paru tygodniach, umieć wszystko, od zwykłego „siad” aż po sam „aport”. Po upływie kilku solidnych lat (Ja już mając 14, On 7 z kawałkiem) nasza „przyjaźń” była tak wielka, że stał się najlepszym przyjacielem, już gdy nawet ja podrosłem i zaczęły się u mnie dość solidnie problemy, to właśnie on pomógł mi się z nimi uporać, pierwsze zerwania, nieciekawe sytuacje w domu, to gdyby nie on, pewnie nie siedziałbym teraz z uśmiechem, dlaczego? Nikt, tak jak Chrupek nie potrafił zrozumieć tego wszystkiego, a przede wszystkim, zwierzę nigdy nie zrani, zawsze stara się pomóc i on właśnie to robił, siedział godzinami przy mnie, gdy widział że mi zimno, potrafił przynieść koc, opatulić mnie jeszcze sobą, przynieść herbatę jak zwykle w „termosie”, nigdy nie pozwalał mi na smutek, a nawet pewnego dnia, gdy po spokojnym spacerze, wracaliśmy do domu, ja nie zobaczyłem szybko nadjeżdżającego samochodu, i ruszyłem przed siebie, wiecie co zrobił Chrupek? Chciał Oddać za mnie życie, odepchnął mnie na chodnik, a sam wskoczył pod ten samochód, ledwo uchodząc z życiem. Od razu trafił do weterynarza, Powiedziano mi że pies nie przeżyje kolejnego tygodnia, nie będzie wstanie, przyjaźń i zżycie było do takiego stopnia, że wiedząc to, sprawiłem aby On przeżył, ten tydzień jak najlepiej, nie patrząc na Siebie, dbając tak jak on każdego dnia o mnie, sprawiając ażeby on siedział szczęśliwy mimo bardzo ciężkiego stanu, naprawdę mieć takiego przyjaciela to jak mieć największy skarb. Nie ma nic piękniejszego od przyjaźni między człowiekiem a zwierzęciem, zawsze ta przyjaźń, była i będzie. Przykładów może być znacznie więcej, chociażby z życia ludzi niepełnosprawnych, terapie z udziałem zwierząt przecież dają najlepsze rezultaty, a dla ludzi niewidomych, pies staje się przewodnikiem, odpowiada za nich.. dlatego myślę że każde zwierzę zasługuje na chwilę uwagi, bo jest tego warte, a za pomoc, odwdzięczą się dwukrotnie..



Dla tych którzy lubią mocniejszą muzykę, ale też i dla tych którzy jednak nie przepadają polecam przesłuchać album, mniej znanego zespołu jakim jest Skillet. Na prawdę warto! 

Także miłego wieczorku!.


Ps. Taka prześliczna Sonia przed sesją zdjęciową (Ajj te jej hipnotyzujące i słodkie spojrzenie, jak zawsze.)

A tutaj ze swoim nowym zwariowanym króliczkiem, który zwie się "Łatka". Niesamowitym jest to, jak potrafi oswoić królika, przed chwilą taki szalony, bojący się dotyku królik, a zaraz ląduje u niej w ramionach bez nawet odrobinki strachu. 

czwartek, 6 listopada 2014

Sposoby na zmęczenie

Witajcie kochani :)
Jest stabilnie. Wydaje mi się, że teraz czas płynie powoli. Wszystko rozwija się w strasznie powolnym tempie. Z ocen i nauki jestem ogółem bardzo zadowolona. Nie mam ocen takich, jakie bym chciała, ani takich samych jakie miałam w gimnazjum, ale też nie narzekam. Nie jest źle. Co do moich miłości... Aj, mam tego dosyć. Chciałabym... go mieć przy sobie. Po prostu. Z każdym dniem coraz bardziej mi się podoba, coraz bardziej się w nim zakochuje. Czemu kobiety zakochują się albo w draniach, albo w takich, którzy ''nie chcą skrzywdzić'', temu nie chcą być w związku? Czasem mam ochotę do niego podejść i albo po prostu, zwyczajnie przytulić albo powiedzieć co czuję. Czemu jest to takie trudne. To tylko dwa słowa. Można je wypowiedzieć i uciec. Haha. Dosłownie zwiać z jego zasięgu wzroku. To jest myśl, ale strasznie głupia. Jego detale, które ja dostrzegam, ahh... Trochę marzeń nigdy nie zaszkodzi, heh. Dla mnie szczęście w taki sposób nie jest osiągalne. To już jest smutne.
W zakładce ''pisanie'' pojawił się wiersz :)
Poza tym podcinałam sama sobie włosy, haha. Miałam takiego wielkiego stracha! No ale zrobiłam sobie tak jakby ''krótsze'' włosy z przodu :)
A tak wygląda mój drugi króliczek - Łatka, która przyjedzie do mnie już w tą sobotę ^^ Nie mogę się doczekać, chociaż boję się, że nie poradzę sobie z dwoma królikami. No ale zobaczymy. Ogółem to ona okazała się nim, haha, także nie będzie żadnych małych, uff. Nie chciałabym narażać na dodatkowy stres królika. Jest on młodszy od mojej Luny. Mam nadzieję, że się polubią, bo jak nie, to będzie problem. I to naprawdę wielki.
Przechodzimy teraz do głównego tematu posta.
SPOSOBY NA ZMĘCZENIE
Jako że teraz jest czas szkolny, więc często wracamy ze szkoły zmęczeni, nic nam się nie chce i mamy ochotę najchętniej przeleżeć resztę godzin w łóżku. Najgorzej jest tak, kiedy mam coś do zrobienia przed tym i po prostu nie ma opcji, żeby z tego się wymigać. A to test, praca domowa, to coś jeszcze i niemożliwe jest ominięcie tego po prostu. Oto moje rady na to, by mieć siły na obowiązki szkolne.
1. KAWA
Zdecydowanie kawa.
Na mnie prawie w ogóle nie działa albo tylko na krótki czas. Dlatego jeśli wracam do domu o godzinie powiedzmy 21 i wiem, że muszę się jeszcze nauczyć do testu, to zdecydowanie sobie robię w termosie. Dobry sposób na pobudzenie się. Chociaż w dużych ilościach wiadomo, nie jest wskazana. Ja zazwyczaj decyduję się na cappuccino.
2. ENERGETYKI
Nie powinnam tego popierać ale zawsze to jakiś sposób na pobudzenie się.
3. ĆWICZENIA, RUCH
To jest dobry i bardzo zdrowy patent. Wieczorem najlepiej zrobić sobie jakieś ćwiczenia, jak chce nam się spać. Nie dość że przez taki codzienny ruch możemy sobie chociażby ładnie wyrzeźbić brzuch, to i zawsze chociaż trochę więcej sił na naukę. Polecam zwykłe, wszystkim znane brzuszki.
4. PRYSZNIC
Nie potrafię się kąpać wieczorem. Nie mam pojęcia czemu rodzice zawsze każą wieczorem iść pod prysznic, że to dobrze przed snem. No ok, może dobrze dla ciała, ale ja tak nie potrafię, bo mój mózg jest strasznie po tym pobudzony. Dlatego na zmęczenie bardzo dobre. Ewentualnie dłuuuga kąpiel ze świeczkami, kadzidełkiem, płatkami róż, dobrą książką oraz muzyką ^^ Zawsze o takiej marzyłam.
 5. GUMA DO ŻUCIA, CZEKOLADA
Nie muszę nic chyba mówić o tych rzeczach :)
6. SEN
Nic tak nie pozwoli wypocząć naszemu organizmowi jak sen. Ja się do tego nie stosuję, bo zazwyczaj snu nie potrzebuję. Wiadomo, lepiej się położyć wcześniej i wyspać niż długo siedzieć. Podobno z rana lepiej ''wchodzi'' nauka, z tego co słyszałam, więc sen jak najbardziej.

7. SPACER
Bardzo dobry. Czasem lepiej jest się oderwać na chwilę od nauki, wyjść, przewietrzyć mózg i wrócić. Lepiej jest się po tym uczyć. Często w gimnazjum tak robiłam.

8. ŚMIECH
To naprawdę bardzo pobudza. Wiadomo, jak dobra zabawa to i spać się nie chce :)
9. DRZEMKA
Dobrze jest na chwilę położyć się i zamknąć oczy. Na 10 minut. Słyszałam, że nie wolno przekroczyć, bo wiadomo, efekt będzie odwrotny. I najlepiej polecam robić to wtedy kiedy jesteśmy zmęczenie, a nie senni, bo wtedy można już zasnąć.
10. ENERGICZNA MUZYKA
Zawsze pobudza. Można przy okazji potańczyć oraz dostarczyć sobie dawki dobrej energii.
11. OTWARTE OKNO
Jeśli nie możemy wyjść, zawsze możemy otworzyć okno. Przewietrzmy trochę pokój i pozwólmy sobie odetchnąć, robiąc przy tym może 5 - minutową przerwę. Zwyczajnie posiedzieć.


To chyba wszystko. Dziękuję za przeczytanie tego długiego posta.
Jestem umówiona na dwie sesje. Mam nadzieję, że coś z tego wypali :) Miłego wieczoru wszystkim.
Muzyka posta:

środa, 8 października 2014

Inspiration

Witam wszystkich moich czytelników :) Dzisiaj zostałam niestety w domu, ponieważ z rana nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Brzuch mnie bolał i nie dałam rady mówić. Siedząc w domu zrobiłam się pożyteczna choć trochę, sprzątając swój pokój i mając czas, żeby w końcu zająć się trochę blogiem! :) Dzisiaj będzie trochę o inspiracjach, ponieważ tego chyba najbardziej każdy artysta (nie nazywam się artystką, żeby nie było - jak zazwyczaj - negatywnych opinii co do tego, ale nie ma innego określenia na osobę, która spełnia się artystycznie)  potrzebuje. Postaram się trochę oddać Wam swoich inspiracji, jakie znalazłam dzisiaj na internecie.
Omegle:
Na Omegle trafiłam dzisiaj na Jessie, która jest wspaniałą, wesołą osobą. Jej Tumblr bardzo mnie zainspirował - a głównie muzyka.
http://jessiiexoxo.tumblr.com/
Jest też parę innych Tumblr, które mnie inspirują. I właśnie pokażę Wam je. A oto one:
Tumblr mojego kuzyna ;3 : http://chrzanu.tumblr.com/
http://melisica.tk/
Takie tam 3, na które wchodzę najczęściej. Polecam szukać swoich takich ulubionych, ponieważ to dobry sposób na zmotywowanie się lub też właśnie zainspirowanie.
Osoby:
Jak może wspominałam, albo też i nie. Moją NAJWIĘKSZĄ inspiracją jest Biały Wilk. Jest świetną artystką, fotografem i super rysuje. Jej prace bardzo mnie inspirują. To jedyna osoba, którą śledzę na bieżąco i cokolwiek ona zrobi, bardzo mi się podoba. I nie tylko, bo również jej osoba i charakter są bardzo ciekawe. A oto skrzyneczki w jej wykonaniu - piratografia:
 Jak też wcześniej pisałam. No Frills Twins są także moim ukochanymi inspiracjami. Pomimo ich wyglądu i ubioru, które całkowicie toleruję i nie ukrywam, że nawet mi się podoba, świetnie śpiewają. Poza tym mają zaje*****e długie włosy ^^ Nie da się inaczej tego ująć.

Keira inspiruje mnie pod każdym względem. Przyznałam się :P Po prostu jesteśmy dosłownie bliźniaczkami - siostry i to co ona robi, to jest to, co ja zawsze chciałam robić albo już robię. Przy niej mam wrażenie, że jest po prostu sobą. Nie dodam jej zdjęcia, bo by mnie chyba zabiła.

Chciałam jeszcze dodać trochę o Monami Frost. Zapomniałam całkowicie o niej. Rzadko ją czytam, ale jej wygląd bardzo mi się podoba. Jako ''ona'' jest dla mnie inspiracją. Poza tym ma dziecko i męża. To jest całkowity przykład, że można mieć tatuaże, kolczyki, tunele, spełniać się artystycznie ale również posiadać  rodzinę, którą się kocha.


Strony:
 Osobiście ostatnio moją inspiracją stała się stronka - We Heart It. Wcześniej miałam tam konto, jednak coś się stało i całkowicie o nim zapomniałam jak i o stronie. Postanowiłam teraz na nowo się zarejestrować, lecz poprzez Facebooka i może regularnie dodawać jakieś inspirujące zdjęcia.



Tumblr i również We Heart It stały się teraz nieodłączną częścią mojego życia. Mam nadzieję, że pozostaną ze mną na długo.
To trochę takich właśnie zdjęć z We Heart It
Zwiastuny filmowe:
Kocham filmy, kocham zwiastuny. Zwiastuny mają w sobie to coś, że są krótkie, ale jest w nich zawarte tak wiele wydarzeń i odczuć, że są dla mnie chwilową inspiracją. Do tego jeszcze jakaś super muzyka i motywacja dla mnie gotowa. A oto parę z nich :
Miasto 44
Breaking Dawn Part 2
Zmierzch Zaćmienie
Igrzyska Śmierci W Pierścieniu Ognia
Uśpieni
The Den
Ciało:
Do działania motywują mnie obrazki ładnie umięśnionego brzucha lub także ładnej pupy, ewentualnie zdrowego jedzenia.
Czyli:

No ale wiadomo, że jest tego więcej. Podałam tylko dwa przykłady takich zdjęć.
O muzyce nie muszę raczej wspominać, bo chyba każdy zna ten ''dział'' inspiracji.
Moje:
Chciałabym pokazać Wam może nie aż tak inspirujące zdjęcia, no ale swojego autorstwa.

I jedno zdjęcie z Tumblr, które po prostu póki co ubóstwiam. Fajne są również obrazki z tatuażami, ustami, zwierzętami, ciałem, paznokciami itd. Po prostu każdemu co innego pasuje, trzeba sobie podpasowywać i znajdywać inspirujące zdjęcia. Ja mam różne nastroje i zależnie od tego wynajduję zdjęcia. Raz są mroczne, innym razem bardzo jasne. Wszystko zależy od naszego gustu.
Niektórych nie muszą inspirować zdjęcia. Mnie poza nimi inspirują filmy, muzyka, zwiastuny filmowe, ludzie. Ostatnio jak już pisałam podobała mi się piosenka z filmu Miasto 44. Wciąż jej jeszcze słucham, choć nie z tak wielkim zachwytem jak na początku.


To są zdjęcia tatuaży, które zamierzam sobie zrobić.
Myślę, że ta notka nie jest perfekcyjna i pełni taka, jaką chciałam zrobić. Wiele w niej brakuje, za mało napisałam. Myślę, że za jakiś czas, kiedy na nią spojrzę, to usiądę spokojnie do laptopa i ją dopracuję, ew. stworzę nową.
Jeśli chodzi o mnie, czuję się dzisiaj świetnie, nie licząc już nauki, która mnie jeszcze nie wykańcza, ale powoli zaczyna :) Chociaż w klasie są osoby, z którymi nigdy nie jest nudno i razem jakoś może przetrwamy te trudne okresy pisania testów czy kartkówek. Wiedzcie, że podtrzymujecie mnie na duchu :)
Póki co dobranoc wszystkim :) Idę zrobić sobie herbatę z cytryną. Polecam Wam wszystkim. To mój ulubiony ciepły napój na takie dni ^^
Edit: Jeśli blog Wam się rozszerza proszę o odzew w tej sprawie do mnie :)

piątek, 2 maja 2014

Tumblr

UWAGA! W tym poście nie ma moich zdjęć. Wszystkie są wzięte z Tumblr.



Hej kochani!
Dzisiaj przychodzę do Was z bardzo ważnym - kolejnym - dla mnie tematem, a mianowicie stroną społecznościową zwaną Tumblr.
Tumblr jest nieodłączną częścią mojego życia. Przynajmniej na ten czas, ponieważ nie od zawsze to mnie interesowało, nie zawsze była ta strona.
Co to jest w ogóle Tumblr?
Chyba każdy nastolatek POWINIEN wiedzieć - jest to taki stereotyp. Co modne, trzeba znać. Ale wróćmy do pytania. Tumblr jest swojego rodzaju pamiętnikiem, blogiem. Ułatwia życie niektórym osobom. Jest prosty w obsłudze, nie trzeba nic kombinować. Niby do przodu, ale może jednak się cofamy? Bo przecież Tumblr jest nazywany pamiętnikiem, a w pamiętniku coś się jednak zapisuje. Tego akurat nie widzimy na tej stronie. Tam możemy jedynie zobaczyć zdjęcia.  Oczywiste jest, że niektórzy coś piszą, ale istnieją tam takie też szablony, gdzie zakrywają teksty. Czy to dobre? Idzie tu za nami kolejne pytanie.

Co jest w tym takiego, że ludzie chcą przeglądać całe dnie zdjęcia?
No właśnie. Ludzie ułatwiają sobie sprawę. Ta strona jest prosta. Wystarczy, wejść, kliknąć dwa razy i mamy już dzisiejszy post w postaci zdjęcia.
Można by rzec, że to bez sensu, bo przecież to same obrazki, nic więcej, żadnego tekstu, żadnego opisu swojego dnia czy też poruszania innych tematów. Jednak to tylko pozory.
Zdjęcia są odzwierciedleniem każdej osoby, która posiada Tumblr. Skłania to nas do refleksji - jedno zdjęcie! Czy to naprawdę nie jest mało? Wydaje się to takie nic nie znaczące. Ktoś ma pamiętnik - Tumblr, ale gdy wejdziemy, widzimy same zdjęcia na przykład chudych osób. To jednak coś znaczy, coś mówi o tej osobie. Tumblr nie jest byle czym. To życie, które wciąż tam się toczy. Czasem słowa nie potrafią opisać tego jak się czujemy. Tam można to wyrazić poprzez zdjęcia. Przez pokazanie czegoś drugiej osobie. Są plusy - ta strona pobudza naszą wyobraźnię i refleksję. Tak naprawdę można jedynie się domyślać co dana osoba chce powiedzieć, jednak ważne jest, że stara się nawet w taki sposób.
Dla niektórych ta strona stała się wołaniem o pomoc. Dla innych jest to bardzo ważne.

Dla mnie jest to również ważne. Traktuję to jak swoje małe zwierzątko, o które dbam, którym się zajmuję, karmię (postami) oraz pielęgnuję. Poprzez obrazki mogę mówić. Wyrazić to co czuję. Na przykład poprzez ciemny obrazek mogę powiedzieć, że dziś źle się czułam, że jest mi smutno. Każdy inaczej może go odebrać, jednak ja wiem, co chcę przekazać. Są też jednak minusy tego bloga. Poprzez samo oglądanie ponurych zdjęć wyniki pokazują, że zwiększyła się liczba popełnianych samobójstw. Powodem tego jest sam fakt, że dana osoba chociażby z depresją dalej tkwi ze swoją chorobą i pogłębia się w nią poprzez oglądanie takich obrazków. Ta strona wymaga bez wątpienia silnej psychiki. Łatwo można popaść w różne nałogi, poprzez samo oglądanie zdjęć! Trochę do nie uwierzenia, ale niestety tak pracuje nasz mózg. Zdjęcie z papierosem, które wydaje się być uwiecznioną sekundą, może spowodować nasz przyszły nałóg. Tam są kategorie - chyba jak wszędzie - jednak każdy tworzy całość, jedność, społeczność.
Sama jestem miłośniczką tej strony i nie wyobrażam sobie tego, gdyby zniknęła. Mimo wszystko kocham to. Mogę spędzać w niej całe dnie. Jest dla mnie inspiracją, czasem odetchnieniem od życia i problemów. Często dodaję tam zdjęcia. Dodaję je tak, jak mi w duszy gra, to jest najlepsze. Nikt Ci nie powie, że zrobiłeś/aś coś źle. Jest tam w pewien sposób tolerancja i przede wszystkim jest to dobrym pomysłem na połączenie się z ludźmi, a tym bardziej z dzisiejszą młodzieżą.

Myślę, że przybliżyłam Wam trochę to, w jaki sposób to wszystko postrzegam. To jest tylko i wyłącznie moje zdanie. Swoje możecie pisać w komentarzach :) Jak Wy postrzegacie Tumblr?
Tutaj jeszcze linki do moich Tumblr:
Tumblr 1
Tumblr 2
Dobrej nocy! :)

piątek, 18 kwietnia 2014

What makes me happy?


Witajcie kochani! Dawno mnie nie było, wiem dobrze o tym. Dwa tygodnie i jeden dzień! Tęskniłam za Wami. Na wstępie chcę przeprosić za moją nieobecność. Także przede wszystkim chcę Wam teraz podziękować za ponad tysiąc wejść i 36 komentarzy! Jest to dla mnie mimo wszystko naprawdę dużo i się cieszę, że ktoś chce mnie czytać :)
Jak mówi temat, dzisiaj będzie z innej beczki jako że ostatnimi czasy mam ciągle zły humor. Ten post będzie mi przypominał, że mam się uśmiechać i co sprawia, że się uśmiecham. Więc zaczynajmy:
* Pewne osoby - jest dokładnie jedna, lecz ona teraz sprawia, że jest mi bardziej smutno niż kiedykolwiek.
* Cola cytrynowa i wiśniowa - moje uzależnienie
* Spotkania z przyjaciółmi
* Weekend - głównie sobota i każdy wolny dzień
* Owoce - arbuz, winogrona, truskawki, borówki, maliny, poziomki, kiwi... itd.
* Ćwiczenia z Mel B - śmieszne, ale jakże prawdziwe, mi one sprawiają radość
* Robienie i pozowanie do zdjęć - już przeszło na hobby
* Pisanie - głównie mojej książki - Rudowłosa - Dary ognia
* Luna, moja najukochańsza <3
* Spaghetti
* Jazda samochodem bez prawka :)
* Jazda konna
* Buziaki, całusy :*
* Malowanie się
* Siatkówka
* Zmiany w pokoju
* Śpiew (czyt. wycie do księżyca)
* Słodkie przezwiska typu Soniu, malutka itd.
* Herbata z cytryną
* Świeczki i kadzidła
* Dobra książka wieczorem
* Mocne, trzymające w napięciu filmy (będzie notka o moich filmach, bo jestem kinomaniakiem niestety :P)
* Straszne historie
* Zjawiska paranormalne :D
* Moja kochana klasa
* Internet - Tumblr, Wattpad, Facebook i inne




 Poza tym chcę powiedzieć, że 9 kwietnia były moje urodziny, ale nic nikomu nie mówiłam. Mimo to był to mój najlepszy dzień, pomijając fakt że złapała mnie jakaś jednodniowa depresja w swoje święto. Z racji też tego, że niedługo święta, chcę życzyć wszystkim wszystkiego najlepszego, słodkiego króliczka oraz mokrego śmingusa dyngusa!
Trzymajcie się i do następnego razu :*
Ps. Trochę mało tych rzeczy u góry, ale będę czasami dopisywać sobie jak coś przypomnę.



niedziela, 23 lutego 2014

History about Luna

Hej kochani! Dzisiaj troszkę na inny temat chciałabym z wami porozmawiać. W ostatnim poście dodałam pod koniec dwa zdjęcia mojej Luny. Także z racji tego, że postanowiłam poruszyć ten temat, to dzisiaj opowiem wam nieco o niej, ponieważ Luna ma dosyć nietypową historię dotyczącą tego jak do mnie trafiła.
Także Luna - mój 4 miesięczny(chyba) królik - jest z pseudohodowli. Zauważyłam, że coraz częściej nie tylko psy czy koty są porzucane lub maltretowane, ale również i króliki. Króliki to uszaki, nie gryzonie, mimo że potrafią gryźć. Luna została oddana do sklepu zoologicznego, kiedy miała niecałe dwa tygodnie. Tak naprawdę jest to cud, że żyje i że na nic nie zachorowała. Kupiłam ją od pewnego pana, który kupił ją w tym sklepie. Pomijając fakt, że za taką kruszynkę musiałam zapłacić dosyć dużo, to jeszcze jak ją zobaczyłam zapaliło mi się światełko. Dlaczego? Otóż dlatego, że moja Luna była tak chuda, że mogłabym ją spokojnie podnieść za kręgosłup. Swoją wielkością nie grzeszyła również - mieściła mi się dosłownie na połowę ręki, a wierzcie mi, mam naprawdę malutką rączkę. Do tego owy pan sprzedawał ją, bo z dziewczyną postanowili mieć zwierzątko, jednak okazało się, że jego partnerka ma alergię na króliki. Poza tym obydwoje nie mieli jakiejkolwiek wiedzy na temat króliki i ja, jako również niezbyt dobry znawca na tego typu zwierzątkach musiałam sprawdzać płeć. Przez pierwsze dni Luna była całkowicie wystraszone, miała biegunkę, nie dziwię jej się... Po dwóch miesiącach naprawdę odżyła, dzisiaj akurat mija dwa miesiące od kiedy ją wzięłam. Była to nagła decyzja i fakt faktem nie przemyślana, ale jedna z lepszych. Mogę teraz śmiało i szczerze powiedzieć, że naprawdę zwierzęta od pseudohodowcy, czy też takie po jakichś ''przejściach'' naprawdę potrafią bardziej kochać. Przed nią też miałam królika, miał na imię Biały i miał 6 miesięcy, ale go oddałam, bo nie dawał się głaskać, a kiedy wsadzało się rękę, to zaczynał gryźć. Luna waży 0,6 dkg, to naprawdę niewiele jak na 4 - miesięcznego królika, weterynarz mówił, że będzie już taka mała, w sumie to dobrze z jednej strony. Jednak tak naprawdę nieważne czy jest duża, czy mała, bo kocham ją ponad wszystko, jest jak moje dziecko i nigdy w życiu bym jej nie oddała ani sprzedała. Jestem za nią odpowiedzialna, wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za nasze zwierzęta i to w jakich warunkach żyją, dlatego sprawmy, by ich życie przebiegło radośnie i w kochającej go rodzinie.
Jeśli chcielibyście zaadoptować królika, który naprawdę będzie Was kochał, to zapraszam na tą stronę:  http://www.azyl.torun.pl/ Tak naprawdę to dzięki nim pokochałam te zwierzęta i stały się one częścią mojego życia.





A wy? Jakie macie zwierzaki? Mieliście styczność z pseudohodowcami?