Obserwuj mnie!

Witaj drogi czytelniku! Miło mi Cię widzieć w moich skromnych progach! Jeśli masz konto Google i chciałbyś być ze wszystkim na bieżąco, to zapraszam do obserwacji :) Zakładka do tego celu znajduje się na dole po prawej stronie. Życzę miłego przeglądania :)

środa, 10 grudnia 2014

My love. Luna. Moon


Witam wszystkich tu zebranych.
Nadszedł ciężki czas dla mnie. Od dwóch dni - teraz już od trzech - Luna nie pije wody. Przedwczoraj całą noc czuwałam przy niej. Bałam się, że umrze, że coś jej się stanie i nie będę w stanie pomóc. Leżała ze mną w łóżku, wtulona, taka cicha, grzeczna, lecz trochę wystraszona. Poiłam ją trzykrotnie strzykawką, ale to tylko dało jej dodatkowy stres, nic więcej ;/ Dodatkowo dowiedziałam się, że katar może być spowodowany ropniem. Wczoraj poszłam do weterynarza. Nareszcie. Doktor się zdziwił i powiedział, że nigdy takiego przypadku nie widział, żeby królika przytkało - bo rzeczywiście tak się stało, cała sierść z jedzeniem po prostu utknęła w żołądku - i jeszcze żeby normalnie jadł i robił bobki. Pozostaje tylko obserwować teraz czy chce nadal jeść, bo jeśli przestanie, będę musiała natychmiast biec do kliniki. Więc póki co z chorobą jest na razie stabilnie, można by rzec. Sprawdził też zęby, ropnia nie ma - to mnie najbardziej cieszy. Zwyczajny katar, na który dostaliśmy leki odpornościowe.
Dzisiaj Luna ma mniej twardy brzuszek - co mnie bardzo cieszy - i jest bardziej chętna do zabawy i biegania. Poza tym wciąż je, chociaż nie spałam już drugiej nocy tylko po to, by być przy niej.

Dziękuję Azylowi i grupie KRÓLIKI - baza wiedzy, za szybką reakcję na mój post i wszelkie inne rzeczy, które pomogły mi przetrwać razem z nią podczas tej choroby i niewiedzy. Gdyby nie oni, zapewne byłaby moja większa panika. Skończyło się na wszelkich metodach zachęcenia jej do picia, dokładnego sprawdzenia i obserwowania odpowiednich zachowań - przed wizytą u weterynarza.

Zaryzykowałam dodatkowo zmianę weterynarza, chociaż wiedziałam, że jeśli dziewczyny z Azylu go polecają, to zapewne jest dobry. Okazało się, że pan bardzo miły, pogawędził ze mną na temat królików, pochwalił Luny dietę, jaką jej stosuję (oczywiście dzięki mojej wiedzy przez grupę :) i podał dużo leków. I dodatkowo jestem zdziwiona, ponieważ kwota, jaką musiałam zapłacić nie była jakaś kosmiczna - miłe zaskoczenie.

Ostatecznie alarm został zażegnany i pozostaje ją obserwować, podawać codziennie leki i starać się poić.
Wczoraj usłyszałam od koleżanki, że to musi być dopiero poświęcenie, skoro nie spałam po to, by pilnować swoją królinkę. Hm, ja bym chyba nie przeżyła, gdyby jej się coś stało, dlatego tak bardzo o nią dbam.
Ostatnio byłam na sesji z Luną. Zdjęcia CUDOWNE. Mój klimat i w ogóle - Wiktoria Tarlecka - polecam :)
A Wy? Macie jakieś zwierzaki, o które się troszczycie?