Obserwuj mnie!

Witaj drogi czytelniku! Miło mi Cię widzieć w moich skromnych progach! Jeśli masz konto Google i chciałbyś być ze wszystkim na bieżąco, to zapraszam do obserwacji :) Zakładka do tego celu znajduje się na dole po prawej stronie. Życzę miłego przeglądania :)

środa, 12 listopada 2014

Przyjaźń między zwierzęciem a człowiekiem, czy to w ogóle możliwe?


Post może nie wyśmienitej i genialnej bloggerki jaką jest Sonia, ale może równie dobrze będzie się wam czytało i moje wypociny. Dla tych bardziej ciekawskich, zwę się "Anioł Stróż" taki Sonii, wielbię fotografię i szkice, które są w sumie moją jedną z główniejszych pasji, czasami lubię też bazgrać krótką i szczerą historykę z życia wziętą, a szczególnie opisującą moje przeżycia. Jeden z nich możecie zobaczyć poniżej. Miłego czytania.


Przyjaźń między zwierzakiem a człowiekiem, czy to w ogóle możliwe? Wiele osób uważa, że nie, ale przecież stwierdzenie „Zwierzę najlepszym przyjacielem człowieka” nie wzięło się od tak. Osobiście myślę że jak najbardziej! Mając 7 latek, znalazłem porzuconego w lesie szczeniaka, który był dość szczelnie zawinięty w worku, ledwo miał jak oddychać, wyglądał na totalnie wygłodzonego i kuśtykał na prawą łapkę. Ja jeszcze jako malutki chłopczyk, bez zastanowienia wziąłem go na ręce, zaniosłem do domu, oczywiście nie mogło się obejść bez „kazania” (dlaczego go przyniosłem?!, Przecież nam pies nie potrzebny!) a do tego jeszcze uczulenie mamy na sierść, dość bardzo pokomplikowało sprawę. Jednak kto oprze się słodkim szczenięcym oczkom, w połączeniu z proszącymi, załzawionymi oczkami małego chłopczyka? Tym właśnie udało się przekonać aby psiak  w odizolowaniu, zamieszkał w moim pokoju. Oczywiście bez kontroli nie mogło się obejść, po kilku minutach przyszła rodzinka, własne „plany”, szczeniak, ma spać tu, jeść to, itd. Zupełnie tego nie potrafiłem zrozumieć, tak jakby zwierzak miałbym kolejną rzeczą w moim pokoju, Żałosne! Ale cóż, wiele do powiedzenia nie miałem, pościeliłem koc, nakarmiłem go, po czym delikatnie gdy go kładłem, spojrzał na mnie tymi cierpiącymi oczkami, którymi próbował dać do zrozumienia, że nie wytrzyma tak kolejnej nocy, na twardej podłodze, ledwo żywy. Więc bez chwili zastanowienia, oddałem mu własne łóżko, a sam biorąc ze sobą malutką poduszkę położyłem się na tym kocu i zasnąłem. Od tego momentu właśnie zaczynały się początki przyjaźni, ja jako mały chłopczyk nie wiedziałem jeszcze, co jest ważne, a co ważniejsze, byłem po prostu malutkim marzycielem, dla którego najważniejszym była pomoc innym. Budząc się następnego dnia i podnosząc główkę, zobaczyłem że lóżko było puste, przestraszyłem się, od razu łzy w oczach, że mi go zabrano.. nagle próbuje wstać i czuje ciężar przy lewej nodze, i co widzę? Wtulonego małego psiaka, czekającego aż wstanę, takie uczucie jakby próbował dbać o moje bezpieczeństwo, ale jak to?! Przecież to tylko kilkumiesięczny psiak, który ledwo szczekać potrafi, a co dopiero bronić kogokolwiek? Cóż, zaskoczył nawet samego mnie, gdy kuzynka próbowała wejść do pokoju, on szybko wstał i naprawdę, cienkim głosem i z agresywną postawą nie pozwolił jej podejść, z obawy że może mnie skrzywdzić. Niesamowite prawda? Z tego przejęcia o jego zdrowie, zapomniałem nawet o nadaniu mu imienia, bez zastanowienia postanowiłem nazwać go „Chrupkiem” Dlaczego? Może to głupie, ale gdy próbował cokolwiek zjeść, to wyjątkowo głośno „chrupał” równocześnie wydając taki śmieszny dźwięk. Dzień za dniem, coraz bardziej, przyzwyczajałem się do jego obecności, gdy tylko przychodziłem ze szkoły, siadałem przy nim i nawijałem tak jak do przyjaciela, o wszystkim co złe, o wszystkim co mnie męczy, mimo że nie potrafił nic powiedzieć, to potrafił sprawić tak, że zapomniałem o problemach. Gdy tylko siadałem smutny i zaczynałem mówić, on wtulał się we mnie, próbował położyć, a jak to się mu udało to choć nie wiedział że moim czułym punktem były „żebra”, wyczuł to! Uderzając noskiem delikatnie, sprawiał że czułem łaskotki, gdy widział pojawiający się uśmiech, robił to jeszcze mocniej i szybciej, dopiero gdy widział, że turlam się od śmiechu,  przestawał. Mijały miesiące, Chrupek rósł w oczach,  gdy już bardziej podrósł, zaczęła się tresura, wszyscy mówili że będzie to ciężkie? Choć może to ze wspólne przywiązania, a może po prostu czystym przypadkiem, nam udało się to pojąć naprawdę szybko, każdego dnia, załapywał na tyle, aby już po niecałych paru tygodniach, umieć wszystko, od zwykłego „siad” aż po sam „aport”. Po upływie kilku solidnych lat (Ja już mając 14, On 7 z kawałkiem) nasza „przyjaźń” była tak wielka, że stał się najlepszym przyjacielem, już gdy nawet ja podrosłem i zaczęły się u mnie dość solidnie problemy, to właśnie on pomógł mi się z nimi uporać, pierwsze zerwania, nieciekawe sytuacje w domu, to gdyby nie on, pewnie nie siedziałbym teraz z uśmiechem, dlaczego? Nikt, tak jak Chrupek nie potrafił zrozumieć tego wszystkiego, a przede wszystkim, zwierzę nigdy nie zrani, zawsze stara się pomóc i on właśnie to robił, siedział godzinami przy mnie, gdy widział że mi zimno, potrafił przynieść koc, opatulić mnie jeszcze sobą, przynieść herbatę jak zwykle w „termosie”, nigdy nie pozwalał mi na smutek, a nawet pewnego dnia, gdy po spokojnym spacerze, wracaliśmy do domu, ja nie zobaczyłem szybko nadjeżdżającego samochodu, i ruszyłem przed siebie, wiecie co zrobił Chrupek? Chciał Oddać za mnie życie, odepchnął mnie na chodnik, a sam wskoczył pod ten samochód, ledwo uchodząc z życiem. Od razu trafił do weterynarza, Powiedziano mi że pies nie przeżyje kolejnego tygodnia, nie będzie wstanie, przyjaźń i zżycie było do takiego stopnia, że wiedząc to, sprawiłem aby On przeżył, ten tydzień jak najlepiej, nie patrząc na Siebie, dbając tak jak on każdego dnia o mnie, sprawiając ażeby on siedział szczęśliwy mimo bardzo ciężkiego stanu, naprawdę mieć takiego przyjaciela to jak mieć największy skarb. Nie ma nic piękniejszego od przyjaźni między człowiekiem a zwierzęciem, zawsze ta przyjaźń, była i będzie. Przykładów może być znacznie więcej, chociażby z życia ludzi niepełnosprawnych, terapie z udziałem zwierząt przecież dają najlepsze rezultaty, a dla ludzi niewidomych, pies staje się przewodnikiem, odpowiada za nich.. dlatego myślę że każde zwierzę zasługuje na chwilę uwagi, bo jest tego warte, a za pomoc, odwdzięczą się dwukrotnie..



Dla tych którzy lubią mocniejszą muzykę, ale też i dla tych którzy jednak nie przepadają polecam przesłuchać album, mniej znanego zespołu jakim jest Skillet. Na prawdę warto! 

Także miłego wieczorku!.


Ps. Taka prześliczna Sonia przed sesją zdjęciową (Ajj te jej hipnotyzujące i słodkie spojrzenie, jak zawsze.)

A tutaj ze swoim nowym zwariowanym króliczkiem, który zwie się "Łatka". Niesamowitym jest to, jak potrafi oswoić królika, przed chwilą taki szalony, bojący się dotyku królik, a zaraz ląduje u niej w ramionach bez nawet odrobinki strachu. 

3 komentarze:

  1. Masz zbyt wysokie poczucie wartości, Zgubi cię to. A co do postu zgadzam się w 100%. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory nie zgubiło, a czasami nawet pomaga, lecz czas pokaże. ^^

      Usuń

Dziękuję za wszelkie komentarze :)